wtorek, 17 maja 2016

Rozdział 6:

Resztę popołudnia i wieczoru spędziłyśmy na oglądaniu telewizji.  Przed 23 rozeszłyśmy się po pokojach. Przebrałam się w piżamę  i zasnęłam. 


Rano obudziły mnie promienie słoneczne wpadające przez nie zasłonięte okno. Wstałam z łóżka i podeszłam do okna.  Piękna pogoda o poranku w Londynie to nie codzienny widok. Założyłam swoje kapcie baletki i zeszłam na dół. Ciocia siedziała w salonie i piła kawę. 

-Dzień Dobry. 
-Cześć kochanie w kuchni czeka śniadanie i kawa. 
Weszłam do kuchni i usiadłam przy krześle barowym. Zjadłam śniadanie, wypiłam kawę i posprzątałam po sobie. Weszłam do salonu i usiadłam obok cioci. 
-Masz jakieś plany na popołudnie?
-Chciałam iść pobiegać po okolicy. 
-To dobrze, bo mam dzisiaj spotkanie w pracy i muszę na nim być. W takim razie ja będę już leciała. Postaram się wrócić jak najszybciej. Na komodzie zostawiam ci klucze. Miłego zwiedzania. 
-Dobrze. Miłej pracy. 
-To chyba nigdy nie jest miłe. 
Powiedziała i wyszła. Wróciłam do pokoju i wyciągnęłam legginsy,zwykły różowy top crop i czarne roshe run. Ubrałam się i związałam włosy w kucyka. Wzięłam telefon z słuchawkami i zeszłam na dół. Chwyciłam klucze z komody i wyszłam z domu zamykając drzwi. Włożyłam do uszu słuchawki, włączyłam ulubioną muzykę i pobiegłam w nieznaną mi stronę.  Po dobrych 30 minutach dobiegłam do parku. Usiadłam chwilę na ławce i złapałam oddech. Na ławce naprzeciwko siedziały trzy nastolatki i mi się przyglądały. Uśmiechnęłam się do nich i zaczęłam grzebać coś w telefonie. Chwilę później dziewczyny podeszły do mnie i tak samo jak te dziewczyny z Polski pomyliły mnie z dziewczyną z którą spotkał się Liam Payne. 
-Bardzo przepraszamy ale jesteś do niej strasznie podobna. 
-Nic się nie stało. Przepraszam ale muszę już lecieć. 
-Dobrze Cześć. 
-Pa dziewczyny. 
Podniosłam się z ławki i zaczęłam biec z powrotem do domu. Gdy dotarłam od razu poszłam prysznic. Owinięta w ręcznik wróciłam do pokoju kiedy zadzwonił telefon. Podeszłam szybko do łóżka wzięłam telefon i odebrałam. 
-Halo?
-Rebecca skarbie zapomniałam dostarczyć do twojej szkoły dokumentów a muszę to zrobić do dzisiaj. Weź  samochód i je zawieź. Adres wyślę ci sms'em.  A no i dokumenty leżą u mnie w sypialni w różowej teczce.
-Dobrze ciociu. 
-Pa słoneczko. 
-Pa. 
Rzuciłam telefon na łóżko i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej strój i szybko go na siebie założyłam. 
Do torebki wsadziłam telefon i poszłam do sypialni cioci. Wzięłam teczkę i wyszłam z domu zamykając za sobą drzwi i biorąc kluczyki od samochodu. Wsiadłam do samochodu, wpisałam adres w GPS, odpaliłam samochód i pojechałam pod wskazany adres. 15 minut później byłam na miejscu. Zaparkowałam samochód na parkingu i skierowałam się do drzwi. Kiedy otworzyłam drzwi weszła na mnie jakaś blondynka. 
-Bardzo cię przepraszam. Nie zauważyłam cię 
-Spokojnie nic się nie stało. Dobrze ze nie miałaś kawy. 
Uśmiechnęłam się dziewczyną odwzajemniła uśmiech.  
-Jestem Perrie 
-Rebecca miło mi. 
-To ty jesteś pewnie tą nową uczennicą o której tak wszyscy mówią. 
-Tak to za pewne ja. 
W tym momencie zadzwonił telefon dziewczyny. Odebrała go i chyba nie była zadowolona. 
-Kurde braterstwa obietnica jak zwykle do dupy. 
-Coś się stało ?
-Mój brat obiecał że po mnie przyjedzie ale coś mu wypadło. 
-Z miłą chęcią cię podwiozę jeżeli poczekasz bo muszę zanieść dokumenty. 
-Pójdę z tobą. Ta szkoła to jeden ogromny labirynt. 
Weszłyśmy do środka i dokładnie tak jak mówiła Perrie szkoła jest jak labirynt. Kiedy w końcu dotarłyśmy pod sekretariat zapukałam i weszłam do środka.  
-Dzień Dobry mam na imię Rebecca. 
-A tak ciocia poinformowała już nas ze dzisiaj przyjedziesz. Przywiozłaś dokumenty tak ?
-Tak. Proszę bardzo. 
Wyciągam dokumenty z torebki i podałam je kobiecie. 
-Ja tu mam dla ciebie wszystko gotowe. Podała mi parę kartek. Z mojej strony to już wszystko. Mam nadzieje ze będziesz się dobrze tutaj czuć.  
-Dziękuję bardzo. Do widzenia. 
Wyszłam z sekretariatu i razem z Perrie poszłam do samochodu.
-Dasz mi swój numer to może się później spotkamy. 
-Bardzo chętnie. 
 Podałam jej numer a Perrie do mnie zadzwoniła. Odpaliłam samochód i pojechałam w stronę wyznaczoną przez blondynkę. Okazało się że dziewczyna mieszka 4 domy dalej ode mnie. 
-Przyjdź do mnie jak się ogarniesz. 
-Jasne tylko podaj mi adres. 
-4 domy w tamtą stronę. 
-No dobra to wpadnę koło 15. 
-To do zobaczenia. 
-Pa. 
Dziewczyna wysiadła z samochodu a ja podjechałam pod dom. Zaparkowałam i wysiadłam. Moje autko stało zaparkowane obok mnie.
-Przepraszam czy pani Rebecca Mitchell ?
-Tak to ja. 
-Proszę tutaj podpisać że odebrała pani samochód. 
Złożyłam podpis na małej karteczce. Pożegnałam się z panem i weszłam do środka. Ściągnęłam  buty i weszłam do kuchni. Odgrzałam sobie obiad a następnie zjadłam go w salonie. Po skończonym obiedzie, posprzątałam po sobie i wróciłam do leżenia w salonie.  Perrie tak jak mówiła przyszła o 15. Poszłyśmy na tył domu i zaczęłyśmy się opalać. O 17 do domu wróciła ciocia. 
-Becca kochanie jesteś w domu !
-Jestem z tyłu ciociu! 
-O tu jesteś. Cześć Perrie. 
-Dzień Dobry pani Moniko. 
-Co u rodziców?
-Wszystko w porządku. 
-Pozdrów ich. Kochanie zawiozłaś dokumenty?
-Tak ciociu. Nie za miła było ta pani w sekretariacie. 
-W tej szkole nikt nie jest miły ale przejdziemy przez to razem. 
-Będziecie chodzić do jednej klasy?
-Tak.
-To cieszę się przynajmniej wiem że Rebecce się nic nie stanie. A co tam u Liam'a?
-Jak ostatnio z nim rozmawiałam to żył.
-To nawet dobrze bo przy tylu sprawach co on ma na głowie. 
-Tak dokładnie. Czy mogę dzisiaj porwać Becce na wieczór?
-Oczywiście a co jedziecie na ognisko?
-Tak. Pomyślałam sobie że będzie dobrze jeszcze przed początkiem szkoły poznać ją z kimś z klasy. 
-Bardzo dobry pomysł. To chyba czas się przygotowywać.
-Dokładnie. Rebecca ja będę lecieć przyjdę o 18. Bądź już gotowa. 
-Okej. Postaram się. 
Dziewczyna pożegnała się z ciocią i wybiegła z domu. 
-Co to za ognisko? 
-Organizowane jest co roku. Przychodzi tam młodzież ze szkół żeby poimprezować przed początkiem szkoły.  Idź już się przygotuj bo Perrie nie żartuje. Przyjdzie punktualnie. 
-Wiem. Już lecę. 
Podniosłam się z leżaka i poszłam na górę. Zamknęłam za sobą drzwi i podeszłam do szafy.  Wyciągnęłam czyste ciuchy I od razu je na siebie założyłam. Padło na ciemne jeansy z dziurami, czarna letnia bluzeczkę na ramiączkach, białe convers'y i ramoneskę.) Ubrana poszła do toalety. Włosy związałam w niesfornego koka a makijaż lekko poprawiłam.  Gotowa wróciłam do pokoju wzięłam telefon i zeszłam na dół.  Weszłam do kuchni i na piłam się soku pomarańczowego. Wypiłam go duszkiem, a następnie włożyłam szklankę do zmywarki. 
-Becca Perrie przyszła !
-Już idę!
Wyszłam z kuchni i Skierowalam się do drzwi. 
-Ślicznie wyglądasz. 
-Dzięki ty tez Perrie. 
-To my juz lecimy. Do widzenia. 
-Cześć dziewczyny. Miłej zabawy. 
Przed domem stało Audi a4. 
-Jedziemy z Mary. Jest przewodnicząca w naszej klasie i w szkole. Dobrze się uczy ale lubi też dobrze poimprezować. 
-No dobra brzmi ciekawie. 
W tym momencie Perrie otworzyła drzwi i wsiadłam do przodu, a ja postąpiłam dokładnie tak samo. Zajmując miejsce z tyłu samochodu.  
-Cześć jestem Mary. Miło mi cię poznać. 
-Mi ciebie też jestem Rebecca. 
-Dziewczyno to już wiedzą wszyscy na dzisiejszym ognisku.  
-Przynajmniej nie będziesz musiała się przedstawiać.
Zaczęłyśmy się śmiać.  Dziewczyna odpaliłam samochód i pojechałyśmy na miejsce. Dojechałyśmy 30  minut później.  Było to jezioro obok miejscowości  Hampstead Heath Na środku plaży było wielkie ognisko a w okół pełno kłód do siedzenia. Z głośników  leciała muzyka, a obok nich  ludzie którzy tańczyli w rytm muzyki. 
-Woow takiego czegoś w Polsce nie było. 
-Takie rzeczy tylko w Anglii. 
-Jak tu pięknie. 
-Dziewczyny przeroszę was na moment
Powiedziała brunetka i poszła w stronę jakiegoś chłopaka. 
-Chodź przedstawie cię reszcie klasy. 
Perrie złapała mnie za rękę i pociągła do grupki osób który stały przy ognisku.
-Siemaneczko ludzie. Patrzcie kogo przyprowadziłam. 
-Czyżby nasza nowa koleżanka. 
Powiedział brunet o pięknych czekoladowych oczach. 
-Jestem Oliver, a ty pewnie Rebecca. 
-Tak dokładnie. 
-Oliver nie zatrzymuj jej tylko dla siebie my też chcemy się z nią poznać. Jestem Steven. To Clara, Melissa, Brian, Teresa mówimy na nią Tessa, Chris, Dave, Andrea, Katie, Justin, Charlie, Joe a tam stoi ,,elita" naszej klasy-wskazał na 2 dziewczyny i 2 chłopaków-Blondynka to Charlotte a ruda to Gwen, ten w koszuli to Matthew a obok niego stoi Nathan. 
-Aha postaram się zapamiętać. 
-Boże biedna dziewczyna namieszałeś jej w głowie. Jestem Katie. Powiedz nam coś o sobie.
-No dobra więc mam na imię Rebecca moja mama była Angielką więc stąd mam takie imię. Przeprowadziłam się tu z Polski a dokładnie z Gdańska. Mam 18 lat. Moim hobby jest taniec, muzyka i blogowanie. 
-Dlaczego akurat Londyn? 
-Przeprowadziłam się tu ze względu na pracę cioci która się mną opiekuje. Mama zmarła 13 lat temu a tato 2 tygodnie temu. 
-O kto tu się pojawił czyżby nasz nowa klasowa piękność?
-O dziękuję że tak uważasz. A ile twój tatuś zapłacił za operację noska? Chyba za mało bo nadal jest krzywy. 
Dziewczyna z blond włosami chyba Charlotte zagotowała się cała. 
-Lepiej uważaj nowa, bo nie będę więcej taka miła. Jako że to twój początek to ci wybaczę ale następnym razem pożałujesz. 
Powiedziała i odeszła. 
-Matko dziewczyno chcesz swojej śmierci. 
-Nie ale w Polsce też miałam do czynienia z takimi dziewczynami, do nich nie można być miłymi tylko trzeba grać tak samo jak one. Ja uświadomiłam sobie to dopiero w trakcie wakacji. Wam też tak radzę. 
-Dobra koniec gadania idziemy tańczyć. 
Wszyscy jak na zawołanie podeszli bliżej głośnika i zaczęliśmy tańczyć. 

-O ile się założymy że Rebecca poderwie Matthew?
-Perrie przecież to wiadome.
-Halo może ktoś mnie spyta o zdanie?!
-Becca nie złość się my po prostu tylko tak sobie rozmawiamy. 
-Próbując mnie umówić z gościem który martwi się tylko o swój wygląd?
-No w pewnym sensie tak.
-Ja chyba za niego podziękuję, ale fajnie że się o mnie troszczycie. Dam wam znać jak będę szukać chłopaka, na razie mam ich po dziurki w nosie. 
-Uuuu czyżby nie udana miłość?
-Lepiej nie mówić może kiedyś wam powiem. 
-No dobra nie nalegamy. Napijmy się ludzie!

Po 2 byłyśmy już w domu. Perrie nalegała żebym została u niej, więc się zgodziłam. Doczołgałyśmy się na górę. Ściągnęłyśmy buty i kurtki i położyłyśmy się spać. 

Rano obudziła nas mama Perrie, która odsłoniła rolety w pokoju. 
-Mamo proszę cię.
-Przykro mi kochanie. O 13 przyjeżdża twój brat a jest 11. 
- O mamo proszę.
-Ja też cię kocham skarbie. 
-Och. 
Kobieta uśmiechnęła się i wyszła z pokoju. 
-Perrie ja się będę zbierać.
-Przyjdź później. Poznasz mojego brata. Może gdzieś razem wyjdziemy. 
-Postaram się. 
Ubrałyśmy się i razem zeszłyśmy na dół. 
-Pamiętaj widzę cię tutaj o 13. 
-Pezz spędź trochę czasu z bratem. Przecież dawno go nie widziałaś a ja poleniuchuje dzisiaj.  Miłego popołudnia słonko. 
-Dobra dobra to wpadniemy po ciebie. 
-Tylko spróbuj Pezz. 
-No i zobaczymy. 
Odwróciłam się do dziewczyny wystawiłam jej język po czym poszłam w stronę domu. Oczywiście cioci nie było w domu. Weszłam do łazienki, rozebrałam się brudne ciuchy wrzuciłam do kosz na pranie a sama weszłam pod prysznic. Umyłam siebie i głowę po czym wyszłam i wtarłam w ciało olejek kokosowy. Owinięta w ręcznik wróciłam do pokoju. Narzuciłam na siebie bieliznę i jakieś domowe ubrania. Zeszłam na dół i poszłam do kuchni. Zrobiłam sobie śniadanie i usiadłam w salonie. Włączyłam telewizor i tak spędziłam kolejną godzinę dzisiejszego dnia. Kiedy juz sobie trochę poleniuchowałam postanowiłam zrobić pranie. Więc weszłam na górę po drodze odwiedziłam łazienkę cioci i zabrałam jej jakieś ciuchy. Wstawiłam pranie i wróciłam do pokoju. Usiadłam na łóżku i włączyłam mojego laptopa. Poprzeglądałam najświeższe ploteczki. Chłopcy z One Direction zrobili sobie przerwę i rozjechali się pod swoich rodzinnych domach.  Moja najukochańsza była przyjaciółka zaczęła spotykać się z największym podrywaczem w Gdańsku. Nie wiem ile czasu upłynęło ale od komputera oderwał mnie dźwięk sms'a. 
Od:,,Perrie" 
Cześć kochana. My już kończymy obiad zaraz będziemy. 
Do:,,Perrie"
Powiedziałam ci że masz spędzić popołudnie z bratem. Panno Payne nie mam zamiaru spędzać dzisiaj z panią popołudnia. 
Od:,,Perrie"
To nie było miłe. Mój brat na prawdę chce cię poznać. No nie daj się prosić. 
Do:,,Perrie"
Widzę że nie dasz za wygraną. Przyjdźcie za 15 minut. 
Od:,,Perrie"
Okej słoneczko będziemy. 
Rzuciłam telefon na łóżko i podeszłam do szafy. Trochę głupio pokazać się bratu Perrie pierwszy raz w dresach. Otworzyłam swoją szafę i wyciągnęłam z niej jakieś ciuchy. Włosy zostawiłam rozpuszczone a na twarz nałożyłam lekki make-up. Kiedy skończyłam zadzwonił dzwonek do drzwi. Zeszłam na dół i otworzyłam je. Stała tam Perrie i o cholera to jest Liam. Liam Payne.  Moje oczy o mało co nie wyleciały z orbit. Kiedy spojrzałam mu w oczy zobaczyłam w nich tak jakby żal połączony ze złością. 
-Rebecca to jest mój brat Liam. Liam to jest moja koleżanka Rebecca. 
-Miło mi cię poznać Rebecca. 
-Mi ciebie też. 
-Będziemy tak stać czy możemy wejść do środka. 
-Ee tak zapraszam. Usiądzcie w salonie może coś do picia ? 
-Poproszę sok pomarańczowy 
-Ja tak samo. 
Poszłam do kuchni wzięłam 3 szklanki i karton soku i wróciłam do salonu stawiając rzeczy na ławie.  
-Ciesze się ze moja siostra ma wkońcu normalną koleżankę.
-Normalną?
-Tak do tej pory wszystkie jej koleżanki były bardzo odważne. 
-Dobra nie będę wnikać.  
Za śmiałam się. 
On zna mojego brata spędza z nim bardzo dużą ilość czasu. Chciałabym  żeby mnie z nim poznał ale czuł by się pewnie wykorzystany. Zastanawia mnie to co było w trakcie naszego zapoznania w jego oczach. Jakbym go kiedyś spotkała i skrzywdziła. Przecież nigdy nie poznałam Liam'a Payne'a. Ale poznałam Liam'a. 
-Przepraszam na chwilę.  
Wyszłam z salonu i wbiegłam szybko do pokoju wzięłam telefon I zbiegłam na dół wybierając jego numer. Tak jak myślałam jego telefon zadzwonił.  Wyciągnął go z kieszeni spojrzał na wyświetlacz a później na mnie. 
-Liam tak mi przykro. 
-Nie wiem o co ci chodzi,  
-Czyli to prawda co te dziewczyny mówiły to ja byłam na tych zdjęciach.  To było wtedy kiedy się poznaliśmy. 
-Halo to wy się znacie. 
-Nie.
-Tak. 
-Nic nie rozumiem. To tak czy nie?
-Tak Perrie poznałem Rebecce jak byłem w Polsce. 
-To ona jest ta dziewczyną co cie wystawiła?
-Tak. 
-Nie Liam to nie tak ja wtedy miałam za dużo na głowie. Jak wiesz mój tato umarł w dzień w który się umówiliśmy jakiś facet stał nad ranem przy moim domu, później sprzątam w domu żeby się czymś zająć. Kompletnie wypadło mi to z głowy.  
-Co cie nie usprawiedliwia ze mogłaś napisać chociaż jakiegoś durne go Sms'a.
-Tak Liam wiem. Bardzo cię przepraszam. 
-Perrie jeżeli chcesz siedzieć to siedź ja będę się już zbierał do domu. 
-Idę z tobą Liam. Becca zadzwonię później.  
-Dobrze Perrie. 
Oby dwoje wyszli z domu a ja nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Założyłam buty i wyszłam z domu. Poszłam w stronę parku. Kiedy weszłam na obszar parku zobaczyłam Liam'a który siedzi na ławce. Sama nie wiedziałam czy mogę do niego podejść. Lecz z drugeij strony chce mu to wszystko wyjaśnić.  Podeszłam do niego. 
-Emm.. Liam
Podniósł głowę i spojrzał na mnie. 
-Jesteś ostatnią osobą z którą chciałbbym teraz rozmawiać. 
-Liam proszę daj mi to wszystko wytłumaczyć. 
-Nie potrzebuję twoich wyjaśnień. Trzebabyło mi powiedzieć że nie chcesz się ze mną spotkać. Zrozumiałbym.
-Liam to nie tak że nie chciałam się z tobą spotkać. 
-Mówisz tak teraz bo dowiedziałaś się kim jestem?
-Oczywiście że nie. Polubiłam cię wtedy.  Jak już ci mówiłam w dzień którym mieliśmy się spotkać nad ranem coś mnie obudziło zeszłam na dół i przez okno w kuchnii zobaczyłam że ktoś mnie obserwował, później nie mogłam spać, a rano zaczęłam pakować rzeczy swoje i mojego taty żeby się tu przenieść. Możesz mówić co chcesz ale wiedź że naprawdę jest mi przykro. 
-Wiem Rebecca i bardzo mi przykro z tego powodu ale zrozum też mnie. 
-Przepraszam. 
-Przyjmuje przeprosiny, ale już będę szedł. 
-Liam Proszę.
-Cześć Rebecca. 
-Pa. 
Odwrócił się i odszedł. Usiadłam na ławce i siedziałam tak do czasu gdy nie zaczął padać deszcz. Pobiegłam w szybko w stronę domu. Kiedy przebiegałam obok domu Perrie zobaczyłam Liam'a jak siedział na schodach przed domem. Kiedy na mnie spojrzał od razu odwrócił wzrok. Nie zatrzymałam się i pobiegłam dalej. Wbiegłam do domu cała przemoczona. Ciocia jak mnie zobaczyła od razu pobiegła do kuchni zrobić mi herbatę a mi kazała przebrać się w suche ciuchy. Zrobiłam tak jak mi kazała zmieniłam ubranie i bieliznę. Zeszłam na dół gdzie czekała już na mnie herbata i gorący obiad. 
-Jedź i pij kochanie żebyś mi się nie rozchorowała. 
-Spokojnie ciociu przecież wiesz że nie chorowałam już dobre 2 lata. 
-Lepiej dmuchać na zimne słońce.  A teraz jedz. Chciałabym zaprosić jutro Payne'ów na kolację.  Powinnaś poznać brata Perrie. 
-Już poznałam ciociu. Poznałam go już w Polsce.
-Czyli ten Liam to tamten Liam.
-Tak ciociu. Ma do mnie żal.
-Kochanie wszystko będzie dobrze. Przepraszam cię teraz ale muszę iść trochę popracować. 
-Dobrze idź. 
-Zajmie mi to około 2 godzin słonko. 
-Spokojnie ciociu rozumiem to twoja praca. 
-Jesteś najlepsza słonko. 
-Idź już idź. 
Ciocia zamknęła się w swoim gabinecie a ja zjadłam obiad i wypiłam herbatę. Po 19 wyszła z gabinetu. Zrobiłyśmy razem kolację, zjadłyśmy ją a następnie razem posprzątałyśmy. Później włączyłyśmy film i jakoś po 21 porozchodziłyśmy się do pokoji. Wzięłam prysznic przebrałam się w piżamę i położyłam do łóżka. 

---------------------------------
Hej misiaki ;)
Czy ktoś czyta to opowiadanie? 


PRZECZYTAŁAŚ=ZOSTAW KOMENTARZ