środa, 30 grudnia 2015

Rozdział 2

Dopiero o 21 chłopak poszedł do domu. Wzięłam piżamę i  wykąpałam się. Przebrałam się, położyłam do łóżka, włączyłam lampkę i zaczęłam czytać książkę. O 23 zgasiłam lampkę i zasnęłam.

Obudziło mnie sygnał dzwoniącego telefonu. Nie chętnie poszukałam komórki na łóżku i przyłożyłam ją do ucha.
-Tak słucham.
-Wszystkiego Najlepszego w dzień 18 urodzin wariatko!!!
-Dziękuje Karolka. 
-Przepraszam że tak wcześnie ale chciałam być pierwsza. 
-I ci się to udało. 
Dziewczyna zaczęła się śmiać. Może jest to dziwne że taka osoba jak Karolina przyjaźni się z takim nieśmiałym osobnikiem jakim jestem ja. Jest piękną blondynką o figurze której nie jedna dziewczyna jej pozazdrości.  
-Dobra kochana mam jeszcze dużo pracy. Do 19 wariatko. 
-Papa do zobaczenia. 
Rzuciłam telefon na łóżko. 6 rano a ja nie śpię. Pójdę pobiegać. Wstałam z łóżka założyłam na siebie dres oraz buty sportowe, włosy związałam w kucyk i wybiegłam z domu w stronę parku.  Gdy dobiegłam na miejsce usiadłam na ławce i wzięłam kilka głębokich oddechów.  Było jakoś po 7. Chwilę jeszcze posiedziałam. Czas wracać żeby nikogo nie martwic i truchtem pobiegłam w stronę domu. Dotarłam tam jakoś przed 8. Kiedy tylko weszłam do domu Monika krzyczała z kuchni. 
-Becca to ty ?!
-Tak Moniko.
Kobieta wyleciała z kuchni i szybko do mnie podeszła. 
-Dziecko gdzieś ty była martwiliśmy się. 
-Karolina obudziła mnie o 6 żeby złożyć mi życzenia więc postanowiłam iść pobiegać. Przepraszam że cię zaniepokoiłam. Nie chciałam. 
-Spokojnie kochanie. Następnym razem zostaw chociaż jakąś kartkę że wychodzisz dobrze. 
Już nawet twój tato zaczął się martwic. 
-Naprawdę?! Nie wierzę. 
-Widzisz a jednak. Teraz zapraszam do kuchni na urodzinowe śniadanie. 
Ciotka wzięła mnie za rękę i zaprowadziła do kuchni usiadłam przy krześle barowym i czekałam na śniadanie.  Chwilę później dostałam talerz z naleśnikami i z wszystkimi możliwymi dodatkami. 
-Chcesz żebym była jeszcze grubsza? 
-Oj nie mów tylko jedz. 
Posmarowałam naleśniki nutellą i szybko je pochłonęłam. Kiedy kończyłam do kuchni wszedł tata. 
- Dzień Dobry Rebecco. Gdzie byłaś?
-Byłam pobiegać.
-Następnym razem powiedz komuś a nie. Wszyscy się martwiliśmy. 
-No nie mogę w to uwierzyć. Ty martwiłeś się o mnie.
-Becca
-Cicho Monika. W ogóle to się cieszę że pamiętasz moje imię. 
-Nie przesadzaj Rebecca. 
-Wiesz co tato ja juz mam serdecznie dość tych kłótni z tobą. Wiesz kiedy one się zaczęły?  Kiedy się wprowadziła ta twoja kochana Ania. Nie chciałam ci nic mówić ale ona cię zdradza. Widziałam ją wczoraj na mieście z jakimś facetem szła z nim za rękę, przytulali się i całowali. 
-Rebecca kochanie nie chcę zaczynać nowej kłótni. A o Ani już wiem. Sam ją wczoraj widziałem. Chciałem ci dać po prostu prezent i przeprosić za te wszystkie kłótnie które odbywały się przez nią 
- Woow ja nie wiem co powiedzieć. 
-Chciałem ci też powiedzieć że próbowałem skontaktować się z twoją ciotką ale chyba zmieniła numer. 
-Tym się nie przejmuj ciocia jest od 12 lat razem z nami. Tylko ty tego nie dostrzegłeś. 
-Słucham?
-Ciocia to Monika. Zmieniła nazwisko żeby dla nas pracować i być  blisko mnie bo obiecała to mamie. 
-Monika mógłbym z tobą porozmawiać  na osobności. 
-Oczywiście proszę...
-Mów mi Karol.  Rebecca czy możemy wszystko naprawić?
-Oczywiście tato. 
Podbiegłam do niego i przytuliłam go. Pewnie na początku było to dla niego dziwne ale po chwili odwzajemnił mój uścisk. 
-Zawsze o tym marzyłam. 
-Przepraszam kochanie. Nie chciałem być złym ojcem ale śmierć mamy tak na mnie wpłynęła. 
-Spokojnie tato każdy błąd da się naprawić.
-To poczekaj tu chwilę. 
Wyszedł z kuchni po chwili wracając z pudełeczkami. 
-To dla ciebie. 
Wręczył mi dwa pudełeczka. Otworzyłam jedno z nich.  W środku była złota bransoletka z dwoma serduszkami połączonymi ze sobą.
-Jest piękna. Dziękuję. 
-Obiecaj mi że nie ściągniesz jej nawet jakby się waliło i paliło. 
-Obiecuję tato. 
-W takim razie otwieraj drugie pudełko. 
Z ciekawością otworzyłam drugie pudełko. W środku znajdował się krawat. 
-Krawat?
-Monika pomożesz mi?
-Tak w czym?
-Zawiąż proszę jej ten krawat na oczach. 
Monika zrobiła tak jak kazał tata.  Kiedy wszystko było gotowa tato złapał mnie za rękę i wyprowadził na dwór. Zatrzymał się w pewnym momencie i puścił moja rękę. 
-Ściągnij kiedy ci pozwolę. 
Czuła oddech Moniki na szyi. 
-Możesz ściągnąć. 
Powoli zdjęłam krawat ze swoich oczu, którym po chwili ukazało się białe BMW M6 Gran Coupe. 
 - Matko dziękuję! 
Podbiegłam do taty i mocno go przytuliłam. 
-Jeżeli ci się nie podoba to oddamy. 
-Nie to samochód z moich najskrytszych marzeń. Dziękuję dziękuje dziękuję. 
-Masz tu kluczyki wjedź do garażu. 
Wzięłam kluczyki i wsiadłam do samochodu. Odpaliłam go i wrzuciłam bieg. Wjechałam powoli do garażu. Kiedy zajęłam miejsce jeszcze chwilę posiedziałam w samochodzie ale czas mnie gonił i musiałam z niego wyjść. 

Całe po popołudnie przesiedziałam z tatą i Moniką. Czuje że nasze relacje są na dobrej drodze do poprawy. Wniósł powód o rozwód z Anią. Przed 17 poszłam na górę szykować się do imprezy. Weszłam do łazienki. Ściągnęłam z siebie ciuchy i rzuciłam je do kosza. Weszłam pod prysznic. Fala ciepłej wody oblała moje ciało.  Nalałam na gompkę żelu i umyłam się, spłukałam pianę z mojego ciała i wyszła owinięta w ręczniku. Wróciłam do pokoju. Ubrałam sukienkę wczoraj kupioną. Dobrałam do niej buty, kurtkę i torebkę.  Podłączyłam lokówkę do prądu i wzięłam się za makijaż. Postawiłam dzisiaj na eyeliner, maskarę, czerwoną szminkę i podkład. Gdy skończyłam makijaż lokówka była odpowiednio nagrzana.  Zaczęłam robić loki na końcach moich włosów. Efekt końcowy był powalający. Sama siebie nie poznawałam ale w końcu 18 urodziny ma się raz w życiu. W torebkę wsadziłam jeszcze telefon, dzisiejsze rzeczy do makijażu i jakieś pieniądze na powrotną taksówkę.  Gotowa zeszłam na dół. Ciocia i tato siedzieli w salonie. 
-Podwieśc cię kochanie?
-Nie pójdę sama. 
-Woow Becca jak cudownie wyglądasz. Nie do poznania. Prze ślicznie. 
-Dziękuję ciociu.  Ja już będę leciała. Miłego wieczoru. 
-Milej zabawy kochanie. 
Wyszłam z domu i skierowałam się w stronę domu Karoliny. Mieszkała tylko 20 minut ode mnie. Gdy podeszłam pod jej dom impreza trwała w najlepsze. Weszłam do środka bez pukania. Nigdzie nie mogłam jej znaleźć. W końcu postanowiłam iść do jej pokoju. Po drodze zebrałam jeszcze trochę życzeń.  Kiedy otworzyłam drzwi od jej sypialni zobaczyłam jak Karolina obściskuję się z jakimś chłopakiem. Chwila. Chwila. To mój chłopak. Podeszłam do nich. Jakaś siła we mnie zrzuciła Karolinę z jego kolan, a jego uderzyła pięścią w nos. Zdezorientowany chłopak podniósł się szybko i zaczął zakładać swoje spodnie. 
-Tak to ty mnie kochasz?
-Kochanie to nie tak. 
-Jak mogłeś?!A ty śmiesz się nazywać moja przyjaciółką?!
-Becca to nie tak. 
-Więc to tak czekasz aż będę gotowa?! Jesteście popierdoleni obydwoje. Dziękuję za zrujnowanie moich urodzin! 
Wybiegłam z pokoju. Łukasz pobiegł za mną. 
-Becca czekaj! Daj mi to wytłumaczyć.
Odwróciłam się z jego nosa płynęła krew i to dzięki mnie. Zasłużył sobie. 
-Tu nie ma czego wyjaśniać. jesteś zwykłym baranem. A ja miałam przekonanie że istnieją jeszcze faceci którym nie zależy tylko i wyłącznie na sex'ie. To też zjebałeś. Mi mówiłeś że poczekasz aż będę gotowa a na boku pieprzyłeś moją przyjaciółkę zastanów się co ty robisz.!!
Jesteś zwykłym dupkiem i śmieciem. 
Ulżyło mi kiedy powiedział do niego te słowa. Wyszłam z tego domu szybkim krokiem i obiecałam sobie ze nigdy tam nie wrócę. Szłam w nie znaną dla mnie stronę. Mimo że tak mnie skrzywdzili oby dwoje nie płakałam. W końcu odkryłam gdzie idę. Szłam w stronę cmentarza na którym pochowana jest mama. 10 minut później  dotarłam na miejsce. Po modliłam się nad jej grobem i wtedy dopiero zaczęłam płakać.  
-Cześć Mamo. Przyszłam do ciebie. Dzisiaj są moje 18 urodziny. Ale Karolina z Łukaszem wszystko zepsuli. Oni ze sobą sypiają. Tak bardzo bym chciała żebyś tu byłaś.  Żebyś pogłaskała mnie tak po włosach jak wtedy gdy miałam zły sen. Ciocia z tatą się pogodzili. Ta to mnie przeprosił za to jak mnie traktował po twojej śmierci.  Dostałam cudowne prezenty. 
Przy grobie mamy siedziałam jeszcze ponad 30 minut.  
-Ja już będę iść. Pa mamusiu. 
Do domu miałam godzinę drogi. Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam po taksówkę.  

15 minut później podjechałam pod dom. Zapłaciłam taksówkarzowi i wsiadłam.  Było koło 20. Ciocia siedziała w salonie.  Usiadłam obok niej. 

-Kochanie płakałaś?.
-Byłam u mamy. Gdzie tato ? 
-Ale przecież miałaś być na imprezie organizowanej przez Karolinę i Łukasza. Zapomniał jakąś ważną teczkę z biura i musiał na chwilę jechać.  Ale czemu nie jesteś na imprezie?  
-Byłam siedziałam może 15 minut. Szukałam Karoliny aż w końcu poszłam do jej pokoju no i siedziała tam. Na kolanach Łukasza.  Całowali się. Ona bez bluzki on bez spodni. To najgorszy widok na świecie.  Jak oni mogli mi to zrobić.  
-Ojejku kochanie chodź tutaj. 
Ciotka mnie przytuliła.  
-Wiesz co strasznie boli mnie głowa chyba pójdę się położyć.  
-Dobrze idź zrobić ci herbatę.?
-Nie dziękuję.  Dobranoc.
-Dobranoc słonko.  
Weszłam schodami na górę. Ściągnęłam buty a torebkę rzuciłam gdzieś w kąt. Ściągnęłam  z siebie sukienkę I założyłam piżamkę.  Zmyłam resztki po moim makijażu.  Położyłam się do łóżka. Na stoliku obok niego stało zdjęcie moje z Karolina i moje z Łukaszem.  Podarłam je. Nie wiem kiedy zasnęłam.  

Obudziła mnie zapłakana ciocia.  

-Ciociu co się stało ? 
-Tak mi przykro kochanie. 
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - 
No i mamy rozdział 2. Jak myślicie co się stało.  Zachęcam do komentowania. 

wtorek, 29 grudnia 2015

Rozdział 1

Dzień jak zwykle zaczął się od kłótni z tatą. A o co poszło ? O tą całą Anie. Mój tato nigdy nie był idealnym ojcem ale od kiedy pojawiła się ona jest jeszcze gorzej.
-Ona leci tylko na twoją kasę. Myślisz ze jakaś 24-latka zainteresowała by się facetem o 16 lat starszym.  Ona mogłaby być twoja córką. Pewnie byś ja chciał zamiast mnie!.
-Rebecco w tech chwili do swojego pokoju. I nie mów do mnie takim tonem. !
Nie miałam ochoty dłużej patrzeć na niego. Odwróciłam się w wbiegłam do pokoju zamykając za sobą drzwi. Rzuciłam się na łóżko. Łzy same wy dostały się z moich oczu. Kłócę się z tata codziennie lecz to nadal tak samo boli. Nasze kłótnie to już codzienność.  Nie wiem kiedy przysnęłam. Obudziło mnie ciche pukanie do drzwi.
-Proszę.
Zza drzwi wychyliła się uśmiechnięta twarz Moniki naszej służącej.  Tak naprawdę to ona była dla mnie jak druga mama. Miała 25 lat jak zaczęła tu pracować.  To ona zajmowała się mną cały ten czas. Miała cudowną kobiecą sylwetkę, blond włosy do łopatek, brązowe oczy. Jak mój tato chciał się ożenić to mógł chociaż z nią.
-Przyniosłam ci coś do jedzenia.
-Och dziękuję Moniko. Co ja bym bez ciebie zrobiła.
-Napewno nic nie jadła. -uśmiechnęła się i usiadła obok mnie podając mi tacę.
-Żałuję że mój tato nie ożenił się z tobą.
-Oj kochanie. Nasze życia to dwie różne historie. On jest wielkim biznesmenem a ja wasza służąca.
-Nie jesteś moja służąca! Jesteś dla mnie jak druga mama. Jak najlepszą przyjaciółka.
-Oj chodź tu do mnie.
Odłożyłam talerz na bok i mocno przytuliłam się do Moniki.
-Wiesz od pewnego czasu patrze na zdjęcie twoje i mamy i zauważyłam w was straszne podobieństwo.
-Wiedziałam że kiedyś do tego dojdzie.
-Ale do czego ?-zapytałam zdziwiona.
-Kochanie nikt o tym nie wie. Pamiętasz kiedyś twój tato mówił ci że twoja mama miała siostrę?
-No mówił. Powiedział też jak to jej nie lubi i nigdy nie pozwoli mi się z nią spotkać.
-Właśnie.  Skarbie chodziło wtedy o mnie.
-Jak to o ciebie ?
-To ja jestem twoją ciotką tak bardzo nie lubianą przez twojego ojca.
-Ja nie mogę w to uwierzyć.-zdezorientowana patrzyłam na Monikę.- To chyba najlepsza wiadomość w moim życiu.
Jeszcze mocniej przytuliłam ciotkę.
-Dlaczego zaczęłaś u nas pracować? Dlaczego od razu nie powiedziałaś?
-Wiedziałam że wtedy twój ojciec nie przyjął by mnie. Chciałam być tak blisko ciebie. Jeszcze przed śmiercią obiecałam twojej mamie że się tobą zaopiekuje i nie spuszczę cię z oka a trudne by to było gdyby dzieliły nas kilometry.  Jesteś dla mnie jak córka której nigdy nie miałam.
-Ja nadal nie mogę w to uwierzyć. To wszystko jest tak cudowne.
Ciociu chodźmy dzisiaj na zakupy. Jutro są moje urodziny a nie mam kupione sukienki.
-A szkoła?
-Proszę to tylko jeden dzień obiecuje ze wszystko nadrobię.
-Jeżeli obiecujesz to okej. Zjedz sobie spokojnie śniadanie a ja idę posprzątać w kuchni. Naszą królewna właśnie wyszła.
Uśmiechnęłam się do niej,a ona odwzajemniła uśmiech i wyszła z pokoju. Zjadłam spokojnie śniadanie, napisałam do Karoliny ze nie będzie mnie dzisiaj w szkole, przeglądnęłam wszystkie portale społecznościowe. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła 10. Czas wstawać.  Usiadłam na łóżku i włączyłam muzykę.  Po siedziałam jeszcze chwilę aż w końcu się podniosłam. Z mojej garderoby wyciągnęłam ciuchy i położyłam je na łóżku. Ściągnęłam z siebie piżamę i założyłam ciuchy.  W dobrym humorze zeszłam na dół.  Monika siedziała w salonie i piła kawę.
-W końcu jesteś. Siadaj masz kawę.
Usiadłam obok i wzięłam do ręki kubek .
-To gdzie byś chciała dzisiaj iść po sukienkę ?
-No nie wiem. Pójdziemy na miasto i do galerii. Na pewno coś znajdziemy,
-Jaka byś chciała sukienkę ?
-Nie wiem czy cię zaskoczenie ale chciałabym na pewno krótką. Taka dziewczęcą ale z elementami które nadadzą mi seksapilu.
-No w końcu stajesz się kobietą.  Ja muszę jeszcze stawić pranie to umówmy się o 11 w salonie.
-Dobrze Ciociu.
Wow tak dziwnie było to powiedzieć. Oczywiście mój tato jest tak zarobiony ze nawet nie zauważył podobieństwa między nimi. Te same rysy twarzy i piękne duże brązowe oczy.  Wstałam z kanapy i ruszyłam schodami do swojego pokoju. Z szafy wyciągnęłam ciuchy i położyłam je na łóżku. Następnie weszłam do łazienki włosy związałam w niesfornego koczka, nałożyłam na twarz podkład lekko pomalowałam rzęsy i pomalowałam usta błyszczykiem.  Wróciłam do pokoju gdzie założyłam wcześniej przygotowane ciuchy.  Do torebki wrzuciłam jeszcze portfel, telefon i klucze. Gotowa zeszłam na dół. Ciocia już na mnie czekała. Założyłam buty i ruszyłyśmy w stronę miasta. 

***2 godziny później***
Zakupy nam się udały. Kupiłam sobie sukienkę na urodziny, ciocia też kupiła sobie parę rzeczy,zrobiłyśmy zakupy do domu. Wyczerpane usiadłyśmy w kawiarni i zamówiłyśmy kawę. W chwili oczekiwania zadzwonił do mnie telefon. 
-Tak słucham?
-Cześć kochanie. Czemu nie ma cię w szkole?
-Miałam dzisiaj wielką niespodziankę i chciałam zostać z nią dzisiaj w dom-popatrzyłam na Monikę i uśmiechnęłam się do niej. 
-Mogę później wpaść?
-Oczywiście że możesz. Przyjdź po lekcjach. 
-Do zobaczenia. Kocham Cię.
-Ja ciebie też. 
Z Łukaszem jestem już od 2 lat. Nie jest jak reszta chłopców w jego wieku. Nie zależy mu na sex'ie. Nie wywiera na mnie żadnej presji związanej z tym. Jest czułym chłopakiem. 
-Kawa dla pań. 
Młody kelner postawił przed nami filiżanki z kawą.  Wypiłyśmy ją rozmawiając o wszystkim. W domy byłyśmy przed 14. Pozanosiłam zakupy do naszych pokoi. Zeszłam na dół i pomogłam Monice zrobić obiad.  Gdy kończyłyśmy zadzwonił dzwonek do drzwi. Wytarłam ręce w ściereczkę i poszłam je otworzyć. Tak jak się spodziewałam przed drzwiami stał Łukasz. Objął mnie w tali i pocałował. 
-Witaj Kochanie. 
-Wejdź skarbie. Usiądź w salonie ja zaraz dam ci obiad. 
-Dobrze proszę pani.  
Wróciłam do ciotki. Wszystko już było na talerzu. 
-Siadasz z nami?
-Nie ja sobie zjem w kuchni. 
-No ciociu proszę usiądź z nami. 
-Masz dar przekonywania słoneczko. 
Uśmiechnęłam się a ja odwzajemniłam jej uśmiech. Wzięłam dwa talerze i zaniosłam je do salonu. Postawiłam talerz na stole i usiadłam na kanapie. Monika zajęła miejsce na przeciwko nas. Zjedliśmy obiad międzyczasie do domu wróciła królewna. Z reklamówkami pełnymi ciuchów. Zmierzyła nas wzrokiem i weszła do sypialni.  Całe popołudnie spędziłam z Łukaszem. Dopiero o 21 chłopak poszedł do domu. Wzięłam piżamę i wzięłam kąpiel. Przebrałam się, położyłam do łóżka, włączyłam lampkę i zaczęłam czytać książkę. O 23 zgasiłam lampkę i zasnęłam
________________________________________________
No i mamy rozdział 1. Myślę że się wam spodoba. Liczę na komentarze. <3